Miasto oficjalnie upamiętniło „Krwawy Poniedziałek”
4 września 85 lat temu był poniedziałek – dzień, w którym częstochowscy cywile padli ofiarą brutalnej zbrodni Wehrmachtu. A Niemcy okupowali nasze miasto zaledwie drugi dzień - przypomina Biuro Prasowe Urzędu Miasta.
Przypominanie tej okrutnej zbrodni jest istotne przynajmniej z dwóch powodów: po pierwsze – to najtragiczniejsza data w XX-wiecznej historii Częstochowy, po drugie – wielu dziś żyjących wciąż dokładnie nie wie, co się wówczas wydarzyło i że to właśnie Częstochowa była scenerią jednej z pierwszych niemieckich zbrodni w okupowanej Polsce. I to zbrodni popełnionej nie przez niesławne SS czy Gestapo, ale przez regularne niemieckie wojsko – oddziały Wehrmachtu…
Już o godz. 9.00 rano zastępca prezydenta Częstochowy Ryszard Stefaniak udał się na plac przed Archikatedrą pw. Świętej Rodziny, aby oddać hołd ofiarom „Krwawego Poniedziałku”. Bo to właśnie ten punkt Starego Miasta był jedną z głównych aren niemieckiego okrucieństwa tamtego dnia. Towarzyszyli mu proboszcz i kustosz Archikatedry ks. prałat Włodzimierz Kowalik oraz przedstawiciel Wojskowego Centrum Rekrutacji mjr Jacek Michałowski. W asyście Straży Miejskiej złożono kwiaty i zapalono znicze przed tablicą upamiętniającą zamordowanych. O wydarzeniach z 4 września 1939 grupie uczniów i uczennic jednej ze szkół podstawowych osobiście opowiadał Ryszard Stefaniak – nie tylko samorządowiec, ale i doktor historii, autor publikacji historycznych, świetnie znający dzieje Częstochowy.
Potem delegacja przeniosła się na Cmentarz Komunalny, aby złożyć kwiaty i zapalić znicze na zbiorowym grobie ofiar „Krwawego Poniedziałku”. Do obecnych dołączył też dyrektor Cmentarza Jarosław Wydmuch. Dla przypomnienia: w mogile spoczywają szczątki 13 osób, odnalezione w 2019 r. przy okazji renowacji placu przed Archikatedrą, a potem uroczyście – przy udziale kompanii honorowej Wojska Polskiego – złożone właśnie na miejskiej nekropolii przy ul. Radomskiej.
4 września 1939 r. wypadł w poniedziałek – jak się okazało, miał to być najtragiczniejszy poniedziałek w dziejach naszego miasta. Oddziały niemieckiej 46. Dywizji Piechoty zajęły Częstochowę zaledwie dzień wcześniej. Następnego dnia doszło na ulicach do wymiany ognia, w której śmierć poniosło w sumie 12 Niemców, a 39 zostało rannych. Ten epizod jeszcze nie doczekał się pełnego, rzetelnego wyjaśnienia – np. częstochowskie Archiwum Państwowe podaje, że przyczyną mógł być brak doświadczenia zwykłych niemieckich szeregowych. W odwecie okupanci natychmiast rozpoczęli masowe, przypadkowe aresztowania – ludzi na chybił trafił zatrzymywano na ulicach bądź wyciągano z mieszkań. Byli wśród nich także mieszkańcy podczęstochowskich miejscowości, którzy przed nacierającym Wehrmachtem schronili się w mieście. Zatrzymanych zaprowadzono na większe place, do opuszczonych koszar, do szkół, także do Archikatedry. Jednocześnie w różnych punktach miasta rozpoczęło się chaotyczne mordowanie cywili (w tym dzieci) – strzałami w głowę, bronią maszynową, granatami, a nawet bagnetami. Tak działo się na dzisiejszych placach Daszyńskiego, Biegańskiego czy przed Archikatedrą.
Precyzyjna liczba ofiar „Krwawego Poniedziałku” nie jest znana. Do dziś odnaleziono szczątki 240 osób (w tym pochodzenia żydowskiego). Zamordowanych mogło być jednak nawet pół tysiąca. Badania nad przyczynami, przebiegiem i wszelkimi okolicznościami tamtego wydarzenia – jednej z największych zbrodni niemieckich najeźdźców podczas całej wojny obronnej we wrześniu 1939 – nadal trwają.
Na fanpejdżu Archiwum Państwowego w Częstochowie można obejrzeć skany protokołów z pierwszych ekshumacji ofiar, dokonanych jeszcze podczas okupacji.
Na zdjęciu: uroczystości upamiętnienia „Krwawego Poniedziałku” 4 września 2024
Fot. Łukasz Kolewiński/UM